takie miejsce, gdzie po powrocie z pracy włącza się tv, otwiera piwo, jedzenie samo się pojawia, koszule są uprasowane, skarpety poprane, podłogi pomyte, dziecko nakarmione, czyli wszystko cacy - nazywa "hotel". nie "dom".
kraina Piotrusia Pana to nie jest moja bajka...
czwartek, 25 sierpnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz