wtorek, 30 sierpnia 2011

tuż, tuż...

czujecie...?
wstałam wczoraj o pogańskiej godzinie, jak to mam w wymuszonym zwyczaju od 5 miesięcy, otworzyłam szeroko balkon i... poczułam to pierwszy raz. słońce, lekki wiatr i mroźne powietrze pachnące jesienią. ubóstwiam ten zapach. jakieś takie niepokojące, ale miłe zmiany w sobie niesie. kręci babim latem w żołądku, rudzieje włosy... i piękne wspomnienia w sobie ma...
i chociaż jeszcze zielono wokół, to ja wiem, że ona już jest. tuz, tuż za progiem.

jesień to także wyjazdy z Magdą. i to gdzie?! do Warszawy! tak, tak... stolYca kojarzy mi się miło: ze spacerami, jazzem, perfumami z nuta cynamonu, niezwykłymi znajomościami i piosenką:

Czas rozpalić piec

Mrok, jak kosmaty pies. Patrz wrzesień już, czas rozpalić piec.
Posmutniało w ogrodzie i nagle postarzało się. Miałeś przecież być?
Autobus twój szedł. Wiem jest już późno.
Wróć w lampy ciepły krąg. Do szafy płaszcz. Jabłkami pachnie dom.
Przemoczony poeto siądź, skończ ten swój niezwykły wiersz.
Pusta kartka i tylko znów ogarek świecy.
Dla ciebie dziś kupiłam ten zielony szal.
Ostatnie jabłka z drzew postrącał wiatr, a miałeś zerwać.
Zbyt mało ciebie mam. Kilka mądrych zdań, to wszystko.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ach no i to właśnie...