a zaczynało się tak dobrze... uszykowałam szpinak z fetą, rozmroziłam ciasto francuskie... uszykowałam tartę i rogaliki nadziałam.. po czym rogaliki spłynęły z rusztu, spaliłam piekarnik, zasmrodziłam mieszkanie i klatkę schodową aż po piwnicę, a z tarty zrobił się karpatkowy zakalec ;( kulinarna klęska totalna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz