sobota, 7 stycznia 2012

z dymem...

a zaczynało się tak dobrze... uszykowałam szpinak z fetą, rozmroziłam ciasto francuskie... uszykowałam tartę i rogaliki nadziałam..



po czym rogaliki spłynęły z rusztu, spaliłam piekarnik, zasmrodziłam mieszkanie i klatkę schodową aż po piwnicę, a z tarty zrobił się karpatkowy zakalec ;(
kulinarna klęska totalna

Brak komentarzy: