piątek, 29 października 2010

autumn

i co? i co? pogoda taka bajeczna pod koniec października, a ja siedzę jeszcze bardziej nakryta kołdrą niż dotąd, bo gardło zachorzało mocno znów. o laboga! co to za kiepścizna z odpornością... a w naszym lesie w niedzielę pieczony bażant, kaczka i królik...

chcę racuchy!

jestem przemile zaskoczona sympatycznymi ludźmi, których nawet nie znam - jedynie rozmowa telefoniczna nam się przytrafiła. otóż, marzył mi się takie pewien specyficzny kalendarz. znalazłam go w jednym z wrocławskich sklepów papierniczych, a nie mam jak tam sama się wybrać, zatem poprosiłam sklep, aby mi go wysłał do domu. I oni są na tyle uczynni, że prawdopodobnie przywiozą mi go sami do domu, abym nie płaciła dodatkowo za przesyłkę! szok!

Brak komentarzy: