czwartek, 9 września 2010

zmalowane


w poniedziałek miałam przypływ energii wszelakich (to był zryw przed atakiem anginy) - i dorwałam pod wanną puszkę z resztką farby oraz wałek... i zamaziałam brudne ślady na ścianach, które się zmyć nie dawały, a wkurzały mnie od dłuższego czasu, i teraz nad mym codziennym legowiskiem mam tak jak na zdjęciu :) ładnie, prawda? :)))

może komuś coś zmalować też? :D

4 komentarze:

Joanna B. pisze...

wow, to już syndrom wicia gniazda? ;-)

marsha pisze...

chyba jeszcze nie, po prostu bezczynność mnie dobija, nie mogę nic robić, więc spsociłam Tomkowi na urodziny taki ładny malunek :]

Anonimowy pisze...

piękne mazy :D
Pozdrawiam
PatRyŚ

marsha pisze...

ba! i równiuteńkie wyszły! mimo że taśma malarska pourywała farbę pierwotną, ale cieniutkie pędzelki w domu są - zatem sytuacja została opanowana w mig!